|
|
|
|
KALENDARIUM - 2008: Wiatr w oczy
|
|
|
Z racji dbałości o Wasze oczy i pojemność umysłu wszystko co
opisałem poniżej jest tak naprawdę namiastką tego co robiłem w
temacie Dom Na Wodzie w 2005. Nijak nie da się opisać setek rozmów z wieloma
osobami, które odbyłem. Wiem natomiast, że z każdej rozmowy wyciągałem
wiedzę i doświadczenie. Zawsze będę dziękował wszystkim którzy poświęcili
mi swój czas. ...jeszcze raz DZIĘKUJE !!!
Kiedy
zaczynałem przygodę z DNW przyjąłem, że potrzebować będę na
pozwolenia, projekty i budowę 3 lata. W styczniu 2007 rozpoczął sie
ostatni rok z puli. Nie ulega wątpliwości, że już czas zbudować
DNW. Zapewne zadajecie sobie pytanie po co trzy lata? Powód jest
prosty. Czuję, że nawet z własnego doświadczenia wiecie jaki opór
mogą stanowić urzędy. Ponieważ jeszcze nie jestem milionerem ( nie
mam pewności czy chcę nim zostać :) ) bałem się wydawać prawdziwe
"zł" bez pewności, że po zwodowaniu jakiś urząd dopatrzy
sie braku jakiegoś dokumentu i karze mi zabrać DNW z rzeki...:) Właśnie
dlatego przeznaczyłem na całość 3 lata. Życie pokaże czy nie
zabraknie czasu :). Usłyszałem kiedyś aby w budownictwie nie wyznaczać
sobie nieprzekraczalnych terminów. Oszczędza się wtedy sporo pieniędzy
i nerwów.
Lipiec
2008 - Grudzień 2008
CZERWIEC 2008
Tradycja kosztuje...
|
Ponieważ, z holenderskimi DNW łączyła mnie technologia betonowych pływaków wiedziałem, że trzeba również odwiedzić fabryki DNW w Holandii. Nie było to łatwe gdyż większość jest jakiś kawałek od Amsterdamy, ale po dotarciu na miejsce stwierdziłem, że było warto. Przekonałem się, że moje plany wykonania we własnym zakresie betonowego pływaka nie jest niewykonalne, a przy odpowiedniej determinacji jest realne. Jeszcze z wcześniejszych rozmów wiedziałem, że nawet gdybym chciał to nie da się kupić betonowego pływaka dla mnie do Wrocławia. Dlaczego ? Problemy są tylko cztery:
1. Używana przez Holendrów technologia projektowania i wykonania pływaków przewiduje ich późniejsze używanie w klimacie holenderskim. Jest to kraj z klimatem morskim, który z natury jest cieplejszy. Jeśli jest cieplejszy to rzeki i wszelkie akweny mniej zamarzają w zimie. Pytałem tubylców jak grubą krę lodową pamiętają i najgrubsza jak usłyszałem to ok. 30-40 cm . I w tym okazał się problem. Pływaki na takie zimy projektuje się inaczej niż na zimę w której kra lodowa potrafi mieć nawet 1m. Oczywiście usłyszałem, że wszystko da się zrobić za odpowiednie wynagrodzenie ( czytaj pow. 200.000 euro ).
2. Drugi problem to receptura betonu. W tak specjalistycznych konstrukcjach receptura użytego betonu musi być wcześniej stworzona i przebadana. Pod uwagę bierze się sporo parametrów tj. ph wody w której w przyszłości pływak będzie użytkowany. Nie bez znaczenia są składniki betonu takie jak żwir i piasek. W Holandii jak nietrudno zauważyć nie tylko klimat jest inny i dlatego recepturę i sam projekt konstrukcyjny trzeba by stworzyć od zera. To oczywiście kosztuje.
3. Nie bez znaczenia był też fakt jaką głębokość mają rzeki w Holandii i w Polsce. W Holandii jeśli na mapach żeglugowych jakaś rzeka ma głębokość 2 m to po prostu ma 2m głębokości. We Wrocławiu używając kajaka i drewnianej listwy można się przekonać, że mapy nie zawsze pokazują rzeczywistość. Po dokładnym pomiarze który zrobiłem właśnie z kajaku kilka lat wcześniej wiedziałem, że przepłynąć Odrą do centrum Wrocławia nie jest łatwo. Wiem też, że coś co pływa po centrum musi mieć niestety zanurzenie nie większe niż 1m. Ta wiedza sprawiła niestety, że mój DNW będzie mniejszy o 250 m2. Dlaczego ? W Holandii ponieważ, rzeki mają teroretycznie i praktycznie takie same głębokości można zaplanować gdzie będzie zbudowany pływak, gdzie będzie pływać i gdzie będzie cumować. Właśnie dlatego Holendrzy opanowali budowanie DNW które mają dwa piętra. Pierwsze piętro, niejako piwnica zaczyna się 1,6 pod wodą, a te pomieszczenia mają okna przy suficie. W tej „piwnicy” powstają sypialnie, magazynki, kotłownie i wiele innych pomieszczeń. Na następnym piętrze które ma powierzchnię taką samą jak poniżej powstają następne pomieszczenia. W ten sposób na tej samej powierzchni pływaka zyskujemy dwa razy więcej miejsca. Wszystko to jest realne, ale niestety wszędzie poza Polską. I właśnie dlatego mój DNW będzie musiał mieć o połowę mniejszą powierzchnię... : (
4. Kolejnym problemem jest odległość. Samochodem do Holandii można dojechać w 9 godzin. Przypłynąć z betonowym pływakiem może to trwać nawet miesiąc. Dlaczego tak długo ? Przy moich potrzebach pływaka o pow. 200 m2 i przez to jego szerokości ok. 9 m nie da się go przywieść do Polski Tirem. Takie gabaryty przewozi się tylko rzekami. Jednak rzekami nie można płynąć na skróty więc do Polski wcale nie płynie się przez Niemcy. Po drodze zaliczyć trzeba nawet morze bałtyckie. Potem jeszcze tylko/aż rzeką Odrą do Wrocławia. Oczywiście trzeba gdzieś wyżej trzeba załatwić dobrą pogodę, a w szczególności wodę w Odrze. Wtajemniczeni wiedzą, że w roku jest tylko kilka tygodni kiedy w Odrze jest tyle wody, że mogą po niej pływać statki. Inni znawcy twierdzą, że winny za tę sytuację jest „Administrator Drogi Wodnej” który z mocy ustawy Prawo Wodne ma obowiązek dbać o to aby drogi wodne miały odpowiednią klasę żeglugową. Jak to zwykle bywa przepisy przepisami a życie życiem. Z moich skromnych obserwacji wynika, że urząd który powinien dbać o stałe monitorowanie poziomu wody w Odrze oraz jej pogłębianie najchętniej zasypałby całą rzekę aby nie musieć się nią zajmować. Wiem, że moje słowa mogą krzywdzić wiele porządnych osób które zajmują się Odrą ( przepraszam tych którzy faktycznie się starają ) jednak niestety ich przełożeni nie zasługuję na słowa uznania. Nie jest to tylko moje zdanie. Przez te kilka lat zajmowania się DNW poznałem dziesiątki osób i praktycznie nikt nic dobrego o „Administratorze Drogi Wodnej” nie potrafił powiedzieć.
|
Karnawał Odrzański
|
Przyznam, że i tym razem zrobił mi się miło i optymistycznie. To było pod koniec czerwca 21-22.06 na Ostrowie Tumskim. Imprez było sporo. Regaty, szanty, koncerty, rejsy statkiem itp. Mnie jednak najbardziej zauroczyła duża barka szkoleniowa która przypłynęła z Kędzierzyna Koźla z Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej. Ta barka to zaadoptowania na cele edukacyjne tzw. „
BEEMKA” – Barka Motorowe – BM. Nie wiele już takich zostało w Polsce. Nosi nazwę SUCHARSKI i na Ostrowie Tumskim wyróżniała się wybitnie. Dodatkowo okazało się, że tą barką przypłynęło do Wrocławia sporo osób z Kędzierzyna.
|
Mały pływak TRAWA czy ŻWIREK
|
Od wodowania małego pływaka upłynęło już kilka tygodni i przyszedł czas na wnioski.
Chciałem ustalić na ile taka betonowa konstrukcja jest stabilna podczas wysokich fal. Taka próba nie jest łatwa ponieważ, trudno na Odrze zamówić sobie wysokie fale na życzenie. Jednak letnia pogoda, zresztą jak co roku, była mało letnia i udało się trafić na pogodę kiedy „urywa łeb”. Odciągnęliśmy pływak od brzegu na kilka metrów, aby musiał sobie radzić z falami, które są na rzece. Jeszcze podczas wodowania włożyliśmy dźwigiem do Odry dużą betonową kotwicę z liną. To pozwoliło nam odciągnąć pływak od brzegu.
Tego dnia pogoda była faktycznie dla żeglarzy. Ku naszemu zadowoleniu pływak opierał się nawet dużym falom. Często były fale które wręcz wlewały się na jego górną płytę, a pływak stał sobie dostojnie w wodzie odporny na napór wody. Potwierdziły się wyliczenia i założenia dotyczące usytuowania środka ciężkości w betonowym pływaku. W tego typu konstrukcjach najważniejsze jest aby środek ciężkości był możliwe najniżej jak się da. To jest trochę tak jak z górą lodową. To co wystaję ponad morze jest ułamkiem całej masy góry. Właśnie dlatego zatonął Titianic. Czy więcej ciężaru jest nisko tym bardziej pływak jest odporny na falowanie. Ponieważ mam od taty kilka urządzeń geodezyjnych właśnie podczas falowania okazało się, że pływak prawie wcale nie poruszał się podczas naprawdę dużych uderzeń wiatru i fal.
Ktoś może zapytać dlaczego pływak powinien nie bujać się na wodzie ? Odpowiedzi są trzy.
1. Każda konstrukcja która unosi się na wodzie porusza się na niej przez cały czas, 24h. Jeśli myślimy o zwykłym pomoście który służy tylko do dojścia do łodzi czy DNW wymagania są mniejsze. W końcu jest to tylko pomost, który w ostateczności jest mało stabilny można dociążyć dodatkowym balastem. Jednak betonowy pływak ma być fundamentem pod dom na wodzie wymagania stają się dużo większe. Dlaczego ? Jeśli przyjąć, że na pływaku budujemy cześć mieszkalną to nagle konstrukcja nabiera na wysokości o 2,5-4 m. Jeśli ściany są prostopadłe do pływaka to naglę, na rzece nasz dom zamienia się w ogromy „żagiel” W moim DNW każda dłuższa ściana ma ok. 100m2. Duże jachty łącznie mają właśnie taką powierzchnię żagli. Z wymogów i norm jaki stosuje się w budownictwie trzeba przyjmować w wyliczeniach nośności konstrukcji nacisk wiatru na elewację lub ściany. Z obserwacji i wielu rozmów z projektantami doszedłem do wniosku, że przy projektowaniu DNW trzeba przyjąć bardzo restrykcyjne normy. Głównie dlatego, że w odróżnieniu od klasycznych domów wszystko co jest na wodzie wiatr atakuje bardziej. Po prostu rzeka jest duża a wiatr ma gdzie nabrać na sile. W zabudowie jednorodzinnej gdzie blisko siebie stoi kilka domów wiatr jest „rozrywany” a jego siła nie jest tak dokuczliwa.
Biorąc pod uwagę to wszystko w projektowaniu domu na wodzie przyjęliśmy, że odpowiednie będzie przyjęcie najbardziej ostrych norm. Właśnie takie normy są przyjęte przy projektowaniu dużych dźwigów kratowych na budowach ( takie wysokie konstrukcje na wiele pięter ) Norma mówi, że do wyliczeń przyjmuje się 0,55 kN/m2. ( 55 kg/m2 ). Jeśli przyjąć że na dłuższą ścianę DNW napiera wiatr to konstrukcja musi być odporna na nacisk 100 m2 x 55 kg = 5500 kg.
2. Druga sprawa, którą badaliśmy w tym dniu to zachowania pływaka przy nakładających się w krótkim odstępie czasu falach, które prostopadle napierają na burtę. Z analizy sił i kierunków działania doszedłem do wniosku, że na wodzie w wietrzną pogodę występować może zjawisko „interferencji fal”. Jeśli weźmiemy ugotowane jajko i rozbujamy jest na płaskim stole to z czasem jako się zatrzyma w jednej pozycji. Na wodzie ( i również w powietrzu ) poszczególne falowania mogą się „dodawać” i poprzez nakładania na siebie zwiększać „bujanie” przedmiotu. Tak właśnie w USA w latach 30 runął do morza nowy most. Zaczęły nakładać się na siebie poszczególne uderzenia wiatru zwiększając „bujanie” mostu. W pewnym momencie most po prostu rozpadł się od dużych naprężeń. Na wodzie takie zjawisko jest również możliwe ponieważ pod domem nie ma stabilnego gruntu, który może wytłumiać drgania. Dodatkowo zjawisko to może przybierać na sile jeśli góra domu będzie cięższa niż sam pływak. Wtedy cięższa część domu o dużej powierzchni ( 100 m2 ścian ) będzie wysoko ponad wodą. Jeśli pływak i cały dom na wodzie byłby wąski i długi, a jego największy ciężar byłyby np. 2,5 m nad poziomem rzeki to wiatr może taki DNW po prostu przewrócić. Lekarstwem jest mądre projektowanie konstrukcji pływaka i części mieszkalnej.
Z wyliczeń i obserwacji wyciągnęliśmy wniosek, że środek ciężkości całego domu na wodzie MUSI najniżej jak się da, jednak nie mniej niż 40-70 cm poniżej lustra wody.
3. Kolejnym parametrem który badaliśmy na małym pływaku to odkształcenia liniowe konstrukcji podczas falowania. Z pomiarów wyszło, że zaprojektowany mały pływak z określonymi założeniami technicznymi spełnił oczekiwania. Najważniejszym parametrem było wyliczenie ile na każdy mb odkształca się pływak podczas falowania. Mówiąc po chłopsku, czy pływak się wygina ? Może ktoś zapytać lub stwierdzić, że wszystko w pewnym sensie się wygina i pracuje. Zwłaszcza konstrukcja która ma rozmiar 25 m x 8 m i wysokość 4,2 m. Jeśli jednak spojrzymy ze strony trwałości konstrukcji dojdziemy do wniosku, że dom mieszkalny jako konstrukcja musi mieć najbardziej na świecie sztywną konstrukcję. Wcale nie powinna taka konstrukcja być elastyczna. To jest największy błąd jaki może popełnić przy projektowaniu platformy pod dom na wodzie. Dlaczego ? Powód jest prosty. Żadna konstrukcja ścian lub okien nie wytrzyma odkształceń nawet na 5mm/mb. Jeśli pływak ma długość 25 mb i na każdym metrze doda się odkształcenie na 5mm to cała ściana DNW będzie mogła odkształcać się nawet o 25 m x 0,05 m = 0,25 m = 25 cm !!! Takich odkształceń nie wytrzyma chyba żadna konstrukcja. Trzeba też pamiętać, że na wodzie takie odkształcenia mogą działać w sposób notoryczny przez wiele lat. Takie działanie może zniszczyć nawet konstrukcję stalową.
Dzień był bardzo udany ponieważ okazało się, że wyliczenia i projektowania w oparciu o hipotetyczne założenia sprawdziło się w rzeczywistości. Dodatkowo nabrałem odwagi do projektowania i wykonania betonowego pływak pod duży dom na wodzie.
|
MAJ 2008
Kiedy na chleb mówiłem
bep...
|
Pewno nie ma się czym podniecać i każdy kto był choć raz w Amsterdamie stwierdzi że niepotrzebnie się emocjonuję, ale faktycznie to co zobaczyłem w Holandii zatrzymało mi tętno. Sam Amsterdam to jakby inny świat. Czas tam płynie szybko a zarazem wolno. Utwierdziło mnie w tym kilka obserwacji, które dopiero po głębszej analizie dają do myślenia i budzą respekt. Jednym z przykładów były rowery. Nie takie nowe, trendy, ale takie stare prawie jak torf przypięte do płotów i barierek z jeszcze starszymi łańcuchami po których widać, że stoją tak sobie pewno więcej niż 20 lat. Śmiem twierdzić, że to element tradycji, która między innymi nakazuje szanować cudzą własność. Jak przyglądałem się bliżej niektórym rowerom, to czuję, że właściciele niektórych mogli już nie być wśród żywych a ich rowery dalej były przypięte do barierek. Nawet jeśli poprzez zaniechanie i ich nieusuwalnie te rowery trwały, to jest to ujmujące, że kiedy kogoś zabranie pozostaje po nim ślad na ziemi.
Właśnie w Amsterdamie widziałem chyba najstarsze DNW w Europie. Niektóre z tych rozmów powstały kiedy nawet mnie nie było w planach a moi rodzice chodzili do szkoły. Mówię oczywiście o takich DNW, które zostały zbudowane od zera, a nie takich które zostały zbudowane na starych barkach. Wiele razy widziałem takie zbudowane od zera DNW których lata świetności już dawno minęły a mimo to mieszkali w nich ludzie. To nic, że ściana była zbutwiała, a na dachu było nie 2, nie 4 ale nawet 10 warstw papy. Nikomu ( myślę, że urzędnikom również ) nie przeszkadzało, że zamiast liny cumowniczej był stary pasek klinowy z samochodu, a zamiast profesjonalnego odbojnika stare opony. Nie jest tajemnicą, że Rosjanie w oparciu o prowizorkę potrafią stworzyć trwałą wartość jednak w temacie prowizorki przy DNW mogli by spokojnie iść na korepetycje do Holendrów. Szczytem tego co zobaczyłem był stary betonowy pływak, który powstał z pewnością wcześniej niż w latach 80 poprzedniego wieku. Po odciśniętych deskach w betonie widać było, że powstawał na pewno chałupniczo w czasach kiedy na pewno nie było fabryk pływaków.
Z tych wszystkich obserwacji, które często potrafiły nawet bawić nabrałem przekonania, że dbałość o technologie to rzecz święta jednak cel można osiągnąć na wiele sposobów. Dodatkowo uświadomiłem sobie, że budując mój DNW jeszcze bardziej musze dbać o jakość, bezpieczeństwo i detale. Nie tylko dlatego, że będzie to pierwszy w Polsce DNW, ale również dlatego, że jak Sara będzie w moim wieku DNW powinien dalej być bezpieczny i solidny.
|
Marzec 2008
120 ton na/w głowie...
|
Oczywiście nie chodzi o to, że moja głowa waży 120 ton, choć czasem czułem się tak od natłoku myśli i dylematów z DNW. Z nowych wyliczeń pływaka wyszło, że jego ciężar będzie właśnie ok. 120 ton. Szybko zadzwoniłem do Taty i zapytałem jakie maksymalnie ciężary można wozić drogami. Prawda okazała się „ciężka” i brutalna. Tirami specjalistyczne firmy ze względu na mosty mogą wozić maksymalnie 30-50 ton. Dodatkowo drogami publicznymi można wozić obiekty nie szersze niż 5-6m ( nasz pływak ma 8,m szerokości ) Kolejnym problemem do pokonania ( lub nie pokonania ) okazał się dźwig. Te, które są w Polsce owszem mają udźwig 150 ton, ale gdy masz dźwigu jest w pionie. Ktoś mi powiedział, że podobno na Ukrainie jest jeden dźwig o udźwigu 300 ton, ale nawet nie próbowałem sprawdzać ile będzie kosztować choćby jego przyjazd do Wrocławia.
Trzymałem te 120 ton na głowie prawie miesiąc. Jak taki w sumie nie mały pływak w jednym kawałku włożyć do wody. Wtedy doszedłem do wniosku, że w sumie taki pływak przypomina wielkością i ciężarem statek, a statki buduje się w stoczni. We Wrocławiu działają trzy stocznie. Udałem się więc do stoczni obok OBI na Długiej z pytaniem jak zabrać się za temat.
Trafiłem do Pana Prezesa, który stwierdził, że temat jest trudny, ale może się uda. Gdzieś między wierszami kilka razy przemycił tekst, że może kupiłbym sobie zwykły dom.... : ) Ponieważ, udałem, że nie słyszę sugestii z czasem rozmowa zaczęła być konkretna. Chodziło o wynajęcie nabrzeża stoczniowego. Jest to specjalne miejsce które nazywa się „slip”, a na którym buduje się statki. W rzeczywistości jest to duży wybetonowany plac, który jest pochyły i schodzi do rzeki. Na tym placu co jakiś czas są tory kolejowe na których są duże wózki na stalowych kołach. Na takim slipie statek buduje się ok. 1m na ziemią na specjalnych podporach. Jak statek się wybuduje to pod statek wjeżdżają te stalowe wózki. Następne ciężar statku biorą na siebie „przechwytują” wózki, które potem zwożą statek do rzeki, aż sam się uniesie z wózków.
Z logiki wykonania samego pływaka wynikało że trzeba go wykonać bezpośrednio na tych stalowych wózkach, a następnie jak beton będzie twardy zjechać wózkami do rzeki. Wszystko razem mogło zająć jakieś 40-50 dni. Po prawie 3 tygodniach rozmów wyczułem, że wstępna przychylność odpłynęła bezpowrotnie....
|
Lipiec
- Grudzień
|