|
|
|
|
KALENDARIUM - 2008: Wiatr w oczy
|
|
|
Z racji dbałości o Wasze oczy i pojemność umysłu wszystko co
opisałem poniżej jest tak naprawdę namiastką tego co robiłem w
temacie Dom Na Wodzie w 2005. Nijak nie da się opisać setek rozmów z wieloma
osobami, które odbyłem. Wiem natomiast, że z każdej rozmowy wyciągałem
wiedzę i doświadczenie. Zawsze będę dziękował wszystkim którzy poświęcili
mi swój czas. ...jeszcze raz DZIĘKUJE !!!
Kiedy
zaczynałem przygodę z DNW przyjąłem, że potrzebować będę na
pozwolenia, projekty i budowę 3 lata. W styczniu 2007 rozpoczął sie
ostatni rok z puli. Nie ulega wątpliwości, że już czas zbudować
DNW. Zapewne zadajecie sobie pytanie po co trzy lata? Powód jest
prosty. Czuję, że nawet z własnego doświadczenia wiecie jaki opór
mogą stanowić urzędy. Ponieważ jeszcze nie jestem milionerem ( nie
mam pewności czy chcę nim zostać :) ) bałem się wydawać prawdziwe
"zł" bez pewności, że po zwodowaniu jakiś urząd dopatrzy
sie braku jakiegoś dokumentu i karze mi zabrać DNW z rzeki...:) Właśnie
dlatego przeznaczyłem na całość 3 lata. Życie pokaże czy nie
zabraknie czasu :). Usłyszałem kiedyś aby w budownictwie nie wyznaczać
sobie nieprzekraczalnych terminów. Oszczędza się wtedy sporo pieniędzy
i nerwów.
Styczeń
2008 - Czerwiec 2008
LISTOPAD 2008
Walczyk na 9 betoniarek, pompę i 10 osób....
|
Do tego dnia
szykowaliśmy się tak naprawdę od września. Wszystko do wylewania
betonu było praktycznie gotowe i wreszcie nastał moment na ostatni
etap. Sprawa tylko pozornie była prosta ponieważ zgranie ze sobą
wielu elementów było trochę jak taniec faceta na szpilkach.
Przede wszystkim gotowa była konstrukcja szalunków i wszystkie
bloki styropianu. Kolejna sprawa to sam beton użyty do pływaka.
Jeszcze wiosną specjalnie na próbę wykonaliśmy mały pływak
w którym testowaliśmy rozwiązania, ale również beton. Wszystkie
próby z betonem, jego wytrzymałością, odpornością na ściskanie,
rozrywanie itp. przyniosły bardzo dobre wyniki. Pozytywnie wyszły
również próby inne parametry betonu.. Ten parametr w mojej ocenie
jest jednym z najważniejszych w przypadku betonowego pływaka.
Dlaczego ?
Po
pierwsze jeśli nasiąkliwość betonu ( wchłanianie wody
wg PN-88/B-06250 ) oznaczane w %. Ma to bezpośrednie znaczenie na
trwałość betonu.
-
Jeśli nasiąkliwość będzie za duża to w
strukturze pojawi się woda. Jeśli ta woda zacznie w zimie nagle
zamarzać to beton będzie „rozsadzany” jakby od środka przez
wodę która w wyniku zamarzania powiększa swoją objętość.
-
jeśli nasiąkliwość będzie za duża to woda może
dostać się do zbrojenia. To skutkować będzie powstawanie ognisk
rdzy na zbrojeniu
-
jeśli nasiąkliwość jest za duża to beton może
„podciągać” wodę. Co to znaczy ? Jeśli do kubka z wodą włożymy
kawałek kartonika to zobaczymy, że kartonik nasiąka również
powyżej miejsca gdzie kończy się woda. Jeśli beton w pływaku
miałby taką cechę to w skrajnych wypadkach od wewnątrz w
mieszkaniu może na ścianach wysączać się woda.
Po
drugie wodoszczelność betonu oznaczania ( wg PN-88/B-06250
oraz PN-EN 206-1 ) oznaczana parametrem „W” lub w „mm”. Obie
normy mówią o tym jak wodoszczelny ma być beton specjalny.
Podobnie jak nasiąkliwość wodoszczelność ma bezpośredni wpływ
na trwałość betonu.
Po
trzecie mrozoodporność oznaczana jednostką F wg
PN-88/B-06250. Ten parametr bada się w również w połączeniu z
nasiąkliwością i wodoszczelnością. Badanie polega na szybkim
zamrażaniu nasączonej wodą próbki betonu w laboratorium do
temperatury minus 18 stopni. Następnie próbkę się powoli rozmraża
do temperatury plus 20 stopni. Proces ten powtarza się tyle razy
ile wymaga tego klasa betonu. W naszym przypadku receptura narzucała
parametr F-150. Tak więc próbka musi być zmrożona i rozmrożona
150 razy. Z prostego liczenia wynika, że całe badania trwa ok. 2,5
miesiąca !!!.
Ale
wracając do „tańca” z betoniarkami... Wszystko było gotowe.
Sprawdzone i sprawne były wibratory do betonu. Wszyscy dostali
gumowe kalosze bo brodzenie w betonie było nieuniknione. Zbadałem
również pogodę i akurat na ten jeden dzień miało być jak w
lecie.
Start
ustalony został na godzinę 9 i faktycznie wszyscy stawili się w
komplecie. Przyjechała pompa do betonu, która miała nam
oszczędzić mnóstwo pracy ponieważ noszenie betonu w wiadrach
trwało by pewno z 4 dni. Za to urządzenie ktoś powinien dostać
nagrodę NOBLA. Dzięki długiemu masztowi beton podawany jest przez
gumową rurę bezpośrednio do miejsca w którym jest potrzebny.
Z
wyliczeń w projekcie wynikało, że betonu będzie potrzeba ok.
38-40 m3. Ponieważ największe betoniarki, które były do
dyspozycji miały pojemność ok. 9m3 wynikało, że przyjedzie ok.
5 samochodów z betonem. Tutaj też trzeba było zbadać możliwości
i nośność samego brzegu. Sam beton w każdej takiej betoniarce waży
ok. 23 ton + ciężar auta ok. 10 t. Razem to ok. 33 ton i musieliśmy
sprawdzić czy nabrzeże ma taką nośność. Na szczęście
umocnienie brzegu robione były w 1984 r kiedy jeszcze nie oszczędzano
na materiałach. : ) .
Ku
mojemu zadowoleniu wszystko przebiegało bardzo sprawnie i bez
przestojów. Po 9 przyjechała pierwsze betoniarka i zaczął się
wyścig z czasem. Dlaczego ? Powód znowu jest w samym rodzaju
betonu. Tego typu beton w recepturze ma oznaczenie SPECJALNY, a to z
kolei wymaga ogromnej staranności i szybkości w czasie wylewania.
Chodzi o to, że taki beton nie może mieć przerw w wylewaniu. Musi
być wylewany non stop. Teoretycznie wszystko jest proste ale
ponieważ cały pływak ma 200 m2 miejsc na niespodzianki jest
setki. Najważniejsze na co musieliśmy zwracać uwagę to równomierne
wylewania betonu na cały pływaku. Najgorsza sytuacja jaka mogła
by się przydarzyć to wylanie za dużej ilości betony w jednym końcu
pływaka. Przy jego jednak najgorsza sytuacja to spłynięcie całego
betonu w jeden narożnik pływaka. Wtedy cała konstrukcja obciążana
byłaby nie równomiernie i mogła by być krzywa. Dlatego starałem
się cały czas obserwować prac z nabrzeża i pokazywać paluszkiem
gdzie jest za dużo a gdzie jest za mało betonu.
Wszystko
przebiegało bardzo sprawnie. Betoniarki podjeżdżały jedna za
drugą, pompa podawała beton tam gdzie trzeba i aż prosiło się o
jakieś problemy lub awarie. I właśnie tak się stało. Pogoda w
pewnym momencie się załamała i przyszła prawdziwa zima. Zaczął
padać śnieg z deszczem, wiać wiatr i ogólnie było paskudnie.
Dodatkowo w pewnym momencie coś przytkało się w gumowym wężu w
pompie i wąż strzelił odłączając się od pompy. Po usunięciu
usterki okazało się, że w węży pojawił się tzw. „jeż”. Są
to splątane ze sobą w taką kulkę włókna stalowe, które dodane
zostały do betonu dla podniesienia jego wytrzymałości na naprężenia.
Pod
koniec wylewania betonu odwiedziło nas kilku gości z firm które
pomagało mi przy domu na wodzie. Praktycznie wszyscy przyznali, że
nasz pływak to kolos i nie spodziewali się, że jest taki duży.
Dodatkowo to co jest najważniejszego w pływaku. Cały pływak jest
wykonany w JEDNYM KAWAŁKU. Nie są to pojedyncze mniejsze pływaki
które są skręcone ze sobą.
Dlaczego
to jest ważne ? Przede wszystkim dlatego, że coś co pływa na
wodzie praktycznie 24h rusza się. To jest specyfika wody i nie da
się tego poruszania zatrzymać. Jeśli uświadomimy sobie, że pływak
pod naszym domem na wodzie jest z kilku części to już mniej
kolorowo wygląda budowanie na takim pływaku naszego domu.
Konstrukcja monolityczna wykonana w jednym kawałku po prostu jest
bardziej sztywna i nie ma słabszych punktów, które z biegiem lat
mogą się poluźnić lub osłabić. Przyjąłem, że największą
tragedią byłaby sytuacja kiedy na takich poskręcanych pływakach
postawię dom z oknami, tynkami i podłogami, a po pewnym czasie
poszczególne elementy pływaka zaczęłyby mieć luzy między sobą
wtedy chyba lepiej jest od razu skoczyć z mostu : )
Wszyscy
wiem, że w domu łatwo jest wymienić okno, drzwi, wykładzinę czy
lampę. Wymienić jednak pływak pod zamieszkanym domem na wodzie
jest jak operacja na otwartym sercu, a budżet takiej akcji może
wystraszyć nawet zamożne osoby.
Tak
więc upewniłem się, że zmiana projektu i poświęcenie całej
energii na to aby pływak był wylany w jednym kawałku było
najlepszym wyjściem. Goście podczas wylewania betonu to osoby, które
faktycznie znają się na konstrukcjach z betonu. Dodatkowo mogli na
żywo ocenić efekt swojej pracy.
Wszystko
razem z umyciem narzędzi i sprzątaniem placu udało się skończyć
do wieczora. Potem usłyszałem, że jak na takie zadanie to całkiem
niezły wynik. ...ufff..
|
WRZESIEŃ 2008
Wylewanie pływaka na wodzie, dlaczego ?
|
Mimo,
że do ukończenia całego domu pewno czekało nas jeszcze trochę
niespodzianek z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że
wszystkie problemy techniczne w zestawieniu z wylewaniem betonowego
pływaka bezpośrednio na wodzie są niczym. Dlaczego ?
Aby
to zrozumieć trzeba wrócić do naszej decyzji o tym, że pływak
ma być wykonany w jednym kawałku jako monolityczna konstrukcja.
Wszystko fajnie, jeśli taki pływak zrobić na brzegu to nie
ma ludzkiej siły aby go potem włożyć do wody. Badałem to na
wiele sposobów. Jedyne co rokowało, a mianowicie wykonanie takiego
pływaka w stoczni, a potem zwiezienie go wózkami na slipie do wody
okazało się niewykonalne z powodów „ludzkich”. To
niestety wyhamowało budowę na kilka miesięcy. Cały czas poświęciliśmy
na myślenie jak taki kloc betonu włożyć do wody.
Okazało
się, że elementy do rozwiązania naszego dylematu były już znane
ok. 4568 lat
temu w Egipcie. Podczas oglądanie w tv filmy o piramidach
jeden z naukowców postawił pytanie jak tyle lat temu bez
posiadania przyrządów geodezyjnych udało się wybudować tak równo,
tak ogromny obiekt. Naukowiec postawił tezę, że najważniejsze
przy budowie piramidy jest najbardziej równa podstawa. To
oczywiste, że jeśli fundament będzie krzywy to cała piramida może
być krzywa. Jego teoria mówiła o tym, że w miejscu gdzie miała
powstać piramida wcześniej po obwodzie podstawy wykopano rów do
którego wlano zwykłą wodę. Efekt był taki, że to właśnie z równej
tafli wody wzięto pierwsze wymiary do budowy piramidy. Rozwiązanie
tak banalne, że aż śmieszne. Jeśli jednak zadać sobie pytanie:
Co w przyrodzie jest najrówniejszą rzeczą ? Odpowiedź jest
prosta – WODA !!!
Ten
drobny wątek z filmu o budowie piramid stał się początkiem
nowatorskiej metody na wylewanie betonu w jednym kawałku na wodzie.
Oczywiście podczas wylewania woda musi być spokojna. Z powodów żeglugowych
trudno byłoby wylać pływak o rozmiarach piramidy... : )
Dodatkowo
podczas tworzenia dokumentacji wykonawczej do tego pomysłu od kilku
osób usłyszałem, że idea właśnie takiego budowania pływaka
nadaje się do opatentowania jako nowatorska technologia w Urzędzie
Patentowym. Nie czekając długo zgłosiłem się do mojego
rzecznika patentowego u którego miałem już kilka zgłoszeń. Po
kilku spotkaniach i tłumaczeniu rzecznikowi jak fizycznie
wykonywany jest pływak betonowy na wodzie powstało zgłoszenie
patentowe.
|
Widać nas
z kosmosu !!!
|
Tego dnia miało przyjechać trzy Tiry zamówionego styropianu. Sprawa nie była prosta ponieważ było z tym styropianem kilka uwarunkowań.
Po pierwsze styropian musi być w całej zamówionej ilości taki sam. Osiągnąć to można tylko jeśli jest produkowany w cyklu ciągłym. Ponieważ do pływaka pod DNW trzeba tego styropianu ponad 200 m3 fabryka produkowała go prawie cały dzień. Gdyby produkcja była rozciągnięta na kilka dni to „dojrzewanie” i „odprężanie” mogło by ze względu na pogodę przebiegać w różnym tempie. Jeśli bloki miałby różny stan to różniłyby się ciężarem, rozmiarem i twardością. Te parametry są bardzo ważne aby projektowany pływak pod dom na wodzie miał kontrolowane zanurzenie i wyporność. Jeśli pływak betonowy zanurzy się za mocno to tzw. „wolna burta” ( odległość do lustra wody do górnej krawędzi betonowego pływaka)będzie za mała i fale będą moczyć ścianę domu. Jeśli natomiast pływak zanurzy się za mało to po zbudowaniu na nim domu wszystko razem będzie miało za dużą wysokość i nie zmieści się pod niektórymi mostami.
Po drugie do betonowego pływaka którego wnętrze ma być wypełnione styropianem i przez następne kilkadziesiąt lat być w środowisku wilgotnym trzeba włożyć specjalny styropian o „zamkniętych porach”. Wtedy jego trwałość i nasiąkliwość jest odpowiednia i zapewni każdemu pływakowi odpowiednią trwałość.
Po trzecie do rozłożenia 200m3 styropianu trzeba sporo miejsca, którego przy rzece nie zawsze jest dużo. Na koniec dnia okazało się, że jest tego tyle, że może to być kolejny ( tymczasowy ) obiekt który widać gołym okiem z kosmosu...:) Dodatkowo okazało się, że takie bloki nie można składować jeden na drugim bo wiatr od razu jest przewraca.
Mimo to dzień okazał się bardzo spektakularny i z rozmachem. Najważniejsze to fakt, że spokojnie radzimy sobie z takimi ładunkami, logistyką, a dodatkowo udało się zgrać wszystkie sprawy techniczne w fabryce styropianu.
|
Czekoladowy impuls do mózgu...
|
W tym dniu zabraliśmy się od samego rano z entuzjazmem i ochotą do dzielenia styropianowych bloków na grupy pod poszczególne pływaki. Założenie konstrukcyjne i wyliczenia były takie, że platforma pod dom na wodzie będzie z kilku betonowych pływaków które zostaną ze sobą potem połączone w całość. Idea jest teoretycznie słuszna i realna. W końcu nawet duże elementy w budownictwie wykonuje się elementów. Ponieważ chciałem aby DNW miał co najmniej 200 m2 powierzchnie mieszkalnej z wyliczeń wyszło, że pływak musi mieć rozmiar 25 metrów na 8 metrów. We Wrocławiu nie wykonać pływaka szerszego niż 8-9 m ponieważ potem nie zmieści się bezpiecznie w śluzach, które mają szer. 9,6 m. Długość też jest ważna ponieważ jedna śluza bliżej centrum jest z tych krótszych. Z tego wyszło, że pływam ma mieć 25x8m. Patrząc realnie będzie to dom wielkość basenu, który w przyszłości będzie jednak trudniej sprzątać :) .
Ale wracając do impulsu.... Z projektu i wyliczeń konstrukcyjnych wynikało, że ostateczny pływak ma być połączony z 10 szt. mniejszych pływaków. Do tego dnia wszystko wyglądało realnie poza jednym drobiazgiem. Drobiazg ten zaprzątał mi uwagę już od kilku tygodni i byłem świadomy, że sprawa nie będzie łatwa. Chodzi o połączenie pływaków ze sobą. Jeszcze wiosną 2008 roku usłyszałem w jakimś urzędzie, że gdzieś na północny Polski, chyba w Pucku wykonano pomosty albo molo betonowe które skręcono ze sobą. Wszystko było ok. przez pierwsze dni. Potem niestety konstrukcja pływaków zaczęła pękać na połączeniach i pomosty wyciągnięto z wody. Opracowaliśmy specjalne stalowe łączniki na śruby o średnicy jak ręka mojej córki Sary. Pływaki po wykonaniu miały zostać poskręcane. ...... i właśnie wtedy mieliśmy przerwę w układaniu styropianów. Podczas przerwy była herbata, a na deser czekolada. I właśnie podczas dzielenie się czekoladą musiałem ją połamać. Podczas tego łamania do mojej głowy dotarł impuls, że pływak z kawałków może w przyszłości połamać się jak tabliczka czekolady !!!
Czekoladę zjedliśmy z ostatecznym postanowieniem, że pływak musi być wykonany z betonu i to w jednym kawałku !!! Jak się okazało potem ten impuls ocalił nam ogromne pieniądze i pomógł stworzyć nowatorską technologię do wykonania pływaków z betonu w jednym kawałku w rozmiarach jakie sobie ktoś wymyśli.
Mówiąc inaczej na wodzie chodzi o to aby duże obiekty pływające były „monolityczne” ( w jednym kawałku ) i o dużym ciężarze
Od razu zabraliśmy się za wyliczenia i przeprojektowanie pływaka. Wierzyłem, że opóźnienie potrzebne na nowy projekt opłaci się ponieważ w przyszłości konstrukcja domu postawiona na pływaku będzie bezpieczna i nie będzie narażona na odkształcenia z powodu naprężeń w pływaku który składałby się z 10 małych pływaków. Przyszło mi jeszcze jedno porównanie. Taki „składany” pływak to trochę jak wagony pociągu. Każdy pojedynczy wagon jest sztywny jednak podczas jazdy każdy jedzie trochę inaczej. Dodatkowo trzeba pamiętać, że woda to nie tory kolejowe i wszystko co pływa przez całe życie jest w ruchu.
Ponieważ układanie bloków nie było takie łatwe przyszło mi do głowy że praca na modelu będzie jednak łatwiejsza. Zanim zabraliśmy się za dokładne obliczenia trzeba było zdecydować jak dokładnie połączyć bloki ze sobą. Zamówiłem wiec miniaturowe bloki i zacząłem składać ze sobą bloki styropianu tak aby pływak był możliwie najbardziej sztywny i odporny na falowanie. Najwięcej w tym momencie pomógł mi tata. Najbardziej jego pomoc przydała mi się kiedy wymyśliłem, że musze zbadać na modelu jak dwa styropiany złożone na „głucho” ze sobą zachowują się dociążone na wodzie. Co stanie się jeśli między dwa bloki styropianu włożymy coś śliskiego, kiedy dodamy np. olej. ? Ubaw był przy tym niezły bo przypomniałem sobie czasy kiedy z kolegami chyba w drugiej albo trzeciej klasie SP chodziliśmy nad Odrę pływać na czym popadnie...
|
SIERPIEŃ 2008
Mimo wszystko jednak smutno...
|
Tego dnia nie pamiętam z jakiego powodu byłem w Rynku we Wrocławiu. I ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem że obok pomnika Fredry stoi wystawa starych fotografii z Wrocławia. Były tam różne dzielnice, a zdjęcia w większości z lotu ptaka. Siłą rzeczy najbardziej skupiłem się na zdjęciach gdzie widać było choć kawałek Odry. Ujęć takich było ponad 10, ale największe emocje wzbudziły we mnie zdjęcia bezpośredniego centrum.
Oczywiście znałem już trochę ze starych rycin i zdjęć co było kiedyś we Wrocławiu. Jednak to co zobaczyłem na zdjęciach lotniczych było tak sugestywne, że na kilka dni zepsuło mi to wybitnie nastrój.
Z drugiej jednak strony skoro już ponad 100 lat temu w tym samym mieście, kiedy nie było internetu, komórek i macdonaldsa udało się mieszkać na rzece to teraz tym bardziej musi się to udać. W końcu mamy demokrację, nie ma ustroju totalitarnego, a urzędy w swojej misji mają pomagać społeczeństwu !!!!!!!!!!
|
LIPIEC 2008
ZPT w parku
|
Myślę, że nie tylko dzięki mojemu tacie mam jako takie zdolności techniczne i radzę sobie z powieszeniem obrazka na ściany. Jeszcze w szkole na zajęciach ZPT u Pana Łotockiego pamiętam, że robiłem różne modle. Sporo takiego technicznego zmysłu zyskałem dzięki LEGO, które przysyłała mi w paczkach babcia. Wszystko to sprawiło, że pomysł mojego taty aby wcześniej wykonać model przyszłego DNW nie był taki trudny. Z PCV wykonałem model w skali. Zamiast styropianu w pływaku użyliśmy piankę montażową.
Cel był prosty. Zbadać zachowanie pływaka w sytuacji kiedy jest „pchany” na wodzie. Prostopadły kształt betonowego pływaka sprawia, że jego wykonanie jest możliwe jednak jego zachowanie podczas pływania jest zaskakujące. Oczywiście o tym jak zachowuje się taki kształt podczas pływania wie każdy kto coś projektuje do pływania. Chodzi o to że przy pewnej prędkości płynięcia dziób ( przód ) takiego prostopadłościennego pływaka zanurz się pod wodę.
Do udziału w teście poprosiłem Sarę. Udaliśmy się do Parku Południowego w którym jest staw. „Zwodowaliśmy” DNW i robiąc pomiary zanurzenia przy odpowiedniej prędkości udało się określić bezpieczną prędkość do pływania DNW. Ten parametr był ważny aby określić tzw Wolna Burta ( WB ) Jest to bardzo ważny parametry przy projektowaniu wszystkiego co ma pływać. WB to odległość od lustra wody do krawędzi pokładu. W moim przypadku do miejsca w którym kończy się betonowy pływak i zaczynają się ściany. Znając ten parametr z modelu łatwiej jest zaprojektować gabaryty ostatecznego pływaka.
|
Rejs z zatoki Gondol
|
Tego dnia urodził się pomysł aby wypożyczyć motorówkę w przystani Gondolowej i na własnej skórze poczuć Odrę i choć przez chwilę mieć namiastkę mieszkania na wodzie. Na ten „rejs” zaprosiliśmy z Sarą, Wojtka i jego małżonkę Joannę. Pamiętam jeszcze jak zatokę oficjalnie otwierano w lipcu 2007 i pamiętam jakie organizatorzy mieli plany. To co ujrzałem tego poranka zaskoczyło nawet mnie jako wodnego optymistę. Okazało się, że łódkę owszem można pożyczyć jak wcześniej zrobi się rezerwację. Z kajakami też nie było kolorowo. Wszystko to co widziałem na przystani można było określić prosto: Popyt przerósł Podaż. W każdej gałęzi gospodarki i usług jest to marzenie. Tutaj faktycznie miało to miejsce. Oczywiście dobra pogoda zrobiła swoje jednak kolejka w zatoce budziła mimo wszystko pozytywne uczucia.
Łódka była 4 osobowa więc Sara popłynęła niejako nieoficjalnie. Oczywiście jej ciężar nie miał wpływy na wyporność. Ponieważ Odrę na wysokości Ostrowa Tumskiego i Uniwersytetu znałem dobrze wybraliśmy kierunek na wschód w kierunku ZOO. Pływałem już w tym kierunki kilka razy, kajakiem i statkami wycieczkowymi jednak za każdym razem odkrywam coś nowego. Jest to chyba najbardziej uroczy odcinek Odry w tej części Wrocławia, może dlatego że nie jest mocno zagospodarowany. Niestety jest tam woda płynąca normalnym nurtem przez co nie da się tam bezpiecznie na długi czas cumować domu na wodzie.
Za to ciągle i nieustannie podoba mi się w kanale rzeki Oława która płynie na tyłach ulicy Traugutta. To właśnie z Oławy pijemy wodę we Wrocławiu. Oława ma ujście do Odry przy moście Grunwaldzkim. Jest tam bliżej MPWiK stary port węglowy do którego przed wojną przypływały ze śląska barki z węglem. Teraz w tym miejscu jest port ze żwirem i piaskiem. Niestety cała rzeka Oława jest mało żeglowna. Często głębokość wynosi nie więcej niż 10 cm. Coś mi mówi, że to efekt zaniedbań Administratora Drogi Wodnej.... cóż....
Przy powrocie do Zatoki Gondol na wysokości mostu Grunwaldzkiego nagle na środku Odry w zobaczyliśmy wywrócony kajak i dwie osoby w wodzie. Mieliśmy łódkę z silnikiem i to pomogło uratować dwóch chłopaków. Dociągnęliśmy kajak do brzegu i ku naszemu zdziwieniu dostaliśmy w podzięce puszkę piwa gdyż tylko to się uratowało z kajaka. Potem dotarło do mnie, że te, za przeproszeniem gnoje pływali i pili piwo.
|
Styczeń
2008 - Czerwiec 2008
|