Kiedy John Friedman i Kristin Shepherd z Berkeley w Kalifornii
kupili 64 ha ziemi w górach nieopodal Telluride w stanie
Kolorado, zrobili to z zamiarem pobudowania się, choć nie od
razu. Przed zaprojektowaniem małego, ekologicznego domku
wypoczynkowego zamierzali przez rok lub dwa przyjeżdżać na działkę,
żeby wyznaczyć najbardziej odpowiednie miejsce pod budowę. Ale
na wysokości prawie 3 tys. m spanie w namiotach nie wchodziło w
grę.
Dlatego wczesną wiosną ubiegłego roku 69-letni Friedman, z
zawodu fotograf przemysłowy, wynajął ciężarówkę z przyczepą
i przetransportował na działkę w górach gotowy domek o
powierzchni 6 m2 firmy Tumbleweed Tiny House. Ze względu na
minimalną przestrzeń mieszkalną, para przygotowywała posiłki,
relaksowała się i spędzała większość czasu na zewnątrz. -
Jesteśmy częścią krajobrazu, a nie tylko podziwiamy go - mówi
58-letnia Shepherd, emerytowana opiekunka młodzieży i miłośniczka
wycieczek pieszych. W nocy para gnieździ się na poddaszu z
niespełna metrowym prześwitem, obserwując gwiazdy przez świetlik.
- To tylko schronienie, nic więcej - mówi Shepherd.
Zainteresowanie mini-domkami, które, podobnie jak domek Shepherdów,
służą za tymczasowe schronienie, bądź takich, które są
przeznaczone do stałego użytku, a nie zabierają dużo
przestrzeni, skłoniło projektantów i producentów do
rozszerzenia oferty planów, prefabrykatów i gotowych już domków.
Domki takie zwykle nie przekraczają 45 m2, i stanowią wyraźny
kontrast do chaotycznych, zbudowanych bez rozmysłu domów
wypoczynkowych.
Zmniejszenie skali wielu osobom wydaje się sensowne. Ci, którzy
budują domy wypoczynkowe są zwykle nastawieni na spędzanie
czasu na świeżym powietrzu i wykorzystują domki tylko kilka
razy do roku. Tak więc w ciągu pozostałych miesięcy przestrzeń
mieszkalna jest zbyteczna. Minimalne rozmiary domku pozwalają
obniżyć koszty jego utrzymania, zaoszczędzić wysiłek
potrzebny do sprzątania oraz ograniczyć zużycie energii. Domki,
które składa się samemu z prefabrykatów, bądź w całości
gotowe, nie wymagają też, lub w bardzo małym stopniu,
przygotowania gruntu pod budowę. A to oznacza, że nie potrzebne
są cotygodniowe wyjazdy, żeby dopilnować, jak postępuje
budowa. Dodajmy do tego jeszcze natychmiastowe zadowolenie z kupna
domku - kiedy plany są już gotowe, postawienie domku zajmuje
zaledwie kilka dni lub godzin, a można sobie też załatwić
dostawę gotowego domku od razu na miejsce przeznaczenia.
Kupowanie domu, jak kupowanie auta
Zapomnij o pozbawionych wygód obozowiskach w górach, te domki od
razu robią wrażenie. Są one zwykle wyposażone w toaletę
wielkości tych, jakie znajdują się w samolotach, oraz w malutki
aneks kuchenny. Styl domków jest różny - od romantycznego,
przez rustykalny, po supernowoczesny. Jeanette Andersen, agentka
nieruchomości w Sotheby's International Realty w Santa Monica
twierdzi, że wzmożone zainteresowanie tego typu domkami może
spowodować wzrost sprzedaży niezagospodarowanych gruntów. - Jeśli
projekt domku jest atrakcyjny, to klienci są skłonni się na
niego zdecydować, a za zaoszczędzone pieniądze nabyć ziemię -
mówi Andersen.
Tak właśnie było w przypadku dwójki emerytów - Gaili i Toma
Conti z Rockledge na Florydzie. Zachwyceni czarującym gankiem,
pastelowymi barwami i małymi rozmiarami domku, mieli nadzieję,
że uda im się kupić Katrina Cottage o powierzchni 28 m2,
zaprojektowany przez Cusato Cottages specjalnie dla ofiar huraganu
Karina. -Te domki przypominają mi bungalowy, jakie widywało się
w latach 40. - mówi Gaila Conti.
Państwo Conti, właściciele 270-metrowej rezydencji nad kanałem
żeglugowym Intracoastal Waterway, nie potrzebują domu
letniskowego. Zamiast tego zamierzają postawić swój domek
Karina na działce, którą chcą kupić w stanie Wirginia lub
Maryland, blisko Waszyngtonu, żeby mieć blisko do córki, zięcia
i wnuka. - To pozwoli nam odwiedzać ich na dłuży czas nie
sprawiając im jednocześnie kłopotu, ani narażając na
dodatkowe koszty - mówi Gaila Conti.
Ceny domków wahają się w zależności od regionu , zasadniczo
zależą jednak od tego, w jakim stopniu domek jest ukończony,
kto go składa, z jakiego materiału jest wykonany oraz kto wykonał
projekt. Ogólnie trzeba przygotować się na wydatek rzędu 35
dolarów za m2 w przypadku najprostszych modeli, i aż do 200
dolarów za m2 w przypadku domków zaprojektowanych przez znanych
architektów i zbudowanych ze specjalnych, luksusowych materiałów.
Ceny, jakie podają producenci, nie zawsze obejmują koszty
dowozu, a trzeba się liczyć jeszcze z dodatkowymi wydatkami,
takimi jak przygotowanie terenu, wylanie fundamentów,
doprowadzenie prądu i wody oraz zbudowanie szamba. - Trzeba na to
spojrzeć trzeźwym okiem - mówi Jay Shafer, właściciel firmy
Tumbleweed Tiny House Company. - Prawo regionalne, umowy zakupu
ziemi, pozwolenia na budowę, wszelakie zakazy i przepisy różnią
się w zależności od stanu, a od tego zależy, co można zbudować
i w jaki sposób.
Scott McGlasson, 40-letni właściciel Woodsport - studia
projektującego meble na zamówienie - w Minneapolis oraz jego żona
Lisa, pracująca w human resources, kupili w 2004 roku za 90 tys.
dolarów domek weeHouse o powierzchni 63 m2 zaprojektowany przez
firmę Alchemy Architects. Domek ma sieć wodno-kanalizacyjną,
przesuwne szklane drzwi, okna firmy Andersen, podłogę z
laminatu, oświetlenie punktowe i szafki z Ikei. Jest bardzo
wygodny i atrakcyjny. - Ludzie często kojarzą dom z prefabrykatów
z tanim domem - mówi Scott McGlasson. - Taki dom mieści się w
budżecie osób średniozamożnych, choć nie bez trudu- dodaje.
Państwo McGlasson kupili w 2002 roku małą działkę nad
jeziorem Pequaywan w północnej Minnesocie za 80 tys. dolarów.
Działka miała już szambo, studnię i dostęp do mediów.
Domek składa się z prostokątnego modułu, który pełni rolę
parteru oraz dodatkowego, kwadratowego modułu znajdującego się
nad nim i służącego za sypialnię. Wchodzi się do niej od zewnątrz
po drabinie z poręczą. - Goście uwielbiają to pomieszczenie,
bo jest odseparowane od reszty domu i mogą się w nim zamknąć
przed trójką naszych dzieci - mówi McGlasson.
Trudno jednak nie oprzeć się pokusie obliczeń. Wspólnie
mieszkanie na 63-metrach musi stanowić dla pięciu osób nie lada
wyzwanie, szczególnie jeśli troje z nich to nastolatki.
Aby jak najlepiej zagospodarować przestrzeń Scott McGlasson sam
zaprojektował i zbudował większość mebli, część z nich z
drewna brzozowego z pobliskiego lasu. Państwo McGlasson
wybudowali też przy domku wolno stojącą saunę i taras, do zajęć
na świeżym powietrzu. - Kiedy przyjeżdżają do nas w
odwiedziny znajomi robi się trochę ciasno. Ale mamy umowę, że
w zamian za pobyt sprzątają po sobie - mówi McGlasson. - A my
przyjeżdżamy tu po to, żeby popływać, połowić ryby,
pospacerować i ugotować coś na świeżym powietrzu. Gdybyśmy
chcieli mieć wszystkie udogodnienia, jakie mamy w domu, zostalibyśmy
tam, a nie przyjeżdżali tutaj.
Małe jest piękne
Mieszkanie w małym domku, dzięki nowoczesnej technologii, nie
wymaga już wielkich wyrzeczeń. Gregory Johnson, prezes Small
House Society, który mieszka w domku o powierzchni 12,6 m2 w
Iowa, zauważa, że kiedyś ludziom potrzebna była wieża,
niezliczone płyty CD, albumy ze zdjęciami i biblioteczka na książki.
Teraz to wszystko można zmieścić w laptopie lub iPodzie.
Stephanie Arado, skrzypaczka w orkiestrze Minnesota Orchestra,
twierdzi, że dopiero kiedy zamieszkała w małym domku zrozumiała,
jak niewiele potrzebuje przestrzeni. Arado kupiła za 45 tys.
dolarów 35-metrowy domek weeHouse bez elektryczności i toalety,
jako tymczasowe rozwiązanie problemu lokalizacji na 13-hektarowej
działce w zachodnim Wisconsin. Arado, matka dwójki dzieci,
zamierzała docelowo wybudować większy dom, a ten miał służyć
jako namiastka.
Minęły jednak cztery lata i Arado zdała sobie sprawę, że nie
czuje potrzeby powiększania domku. - Coś się zmieniło - zaczęłam
dostrzegać piękno w tym, jak wszystko tu współgra - mówi
Arado. Jest tu średniej wielkości łoże należące do Arado i
piętrowe łóżko jej dzieci. Kiedy przyjeżdżają znajomi śpią
na materacach i rozkładanych łóżkach. - Oszklone ściany
sprawiają, że domek wygląda na większy - mówi Arado. - Ludzie
nie mogą uwierzyć, że ma tylko 4,3-metra szerokości.
Boom na małe domki wpisuje się w inny ekologiczny trend związany
z domami letniskowymi: kupowanie ziemi pod kątem przebywania na
łonie natury. John Friedman i Kristin Shepherd wrócą do swojego
domku pod Telluride tej wiosny nie tylko po to, żeby organizować
sobie piesze wypady, ale także by żyć zgodnie z rytmem natury i
dołożyć starań, by przyroda, która ich otacza była dobrze
chroniona.
30-letni Mattew Adams, prawnik z San Francisco, podziela ich pogląd.
Na początku lutego tego roku Mattew obserwował jak cztery ściany
jego nowoczesnego, 11-metrowego domku, który kupił za 24 tys.
dolarów, stanęły na 64-metrowej działce pod Red Bluff w
Kalifornii. Od samego początku Adams miał w planie rozwój
ekologiczny i chciał zostać gospodarzem byłego rancha. - Zaangażowałem
się w wyszukiwanie domku, który nie ingerowałby w przyrodę.
Ale, szczerze mówiąc, chciałem też coś dobrze wyglądającego
- mówi Adams.